Roman Cílek – Ja, Olga Hepnarová (recenzja książki)

Dziewczyna, która była chłopcem do bicia…



Roman Cílek, Olga Hepnarová, wypadek w Czechach, reportaż o Hepnerovej, Olga Hepnerova, Roman Cilek, Julia Różewicz wydawnictwo Afera, Literatura czeska co przeczytać,
Okładka książki Ja, Olga Hepnarová

Wydawca: Wydawnictwo Afera
Autor: Roman Cílek
Tłumacz: Julia Różewicz
Tytuł: Ja, Olga Hepnarová
Data wydania: 2016
Liczba stron: 280

Opis Ja, Olga Hepnarová za LubimyCzytać:
10 lipca 1973, aleja Obrońców Pokoju w Pradze. Olga Hepnarová, lat 22, wjeżdża ciężarówką w pełen ludzi przystanek tramwajowy. Ofiary śmiertelne, ciężko ranni, panika i chaos. Mundurowi zasypują sprawczynię wypadku pytaniami:
– Hamulce się zacięły czy co? Na Boga, zasnęła pani za kierownicą?!

Hepnarová spokojnie odpowiada:
– Nie, nie zasnęłam, hamulce są sprawne. Umyślnie wjechałam na chodnik, to moja zemsta na społeczeństwie za to, jak traktowało mnie przez całe moje życie.

Rozpoczyna się śledztwo w sprawie katastrofy przy alei Obrońców Pokoju, z góry znane są jednak odpowiedzi na sześć z siedmiu złotych pytań kryminalistyki:

Co? Gdzie? Kiedy? Jak? Czym? Kto?

Uwaga musi więc zostać skierowana na jedno, ostatnie: Dlaczego?

Tragiczną historię masowej zabójczyni Olgi Hepnarovej ‒ ostatniej kobiety skazanej w Czechach na karę śmierci ‒ czyta się raczej jak wciągający kryminał psychologiczny niż typową literaturę faktu.

Roman Cílek nikogo nie ocenia, jednak z rzetelnie zebranych przez autora zeznań świadków, listów, dokumentów sądowych i policyjnych wyłania się wstrząsający obraz zakłamania ówczesnego systemu, niekompetencji służby zdrowia, stronniczości sądu, a także wyobcowanej w społeczeństwie jednostki, która postanawia przekuć swoją bezsilność i nienawiść w czyn: zbrodnię.

Na podstawie książki powstał film w czesko-polsko-słowackiej koprodukcji (reż. Tomáš Weinreb, Petr Kazda),w roli Olgi Hepnarovej wystąpiła polska aktorka Michalina Olszańska. Pokazy festiwalowe filmu zaczną się w Polsce wiosną 2016, premiera kinowa planowana jest na jesień 2016.

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Choć stwierdzenie to dość mocne, trzeba przyznać, że w każdym z nas siedzi mała Olga Hepnarová. Różnica być może jest jedna – na szczęście nie każdy, a nawet niewielu postanawia wziąć „sprawiedliwość” w swoje ręce, tym samym dokonując zbrodni na społeczeństwie za to, „jak mnie traktowało”…

To jedna z tych książek (choć sięgnęłam po nią po obejrzeniu filmu), o której nie wiadomo, co i jak napisać. Trudność nie bierze się z gatunkowości – reportaż / literatura faktu – a z samego przedmiotu, o jakim traktuje. Słowo „przedmiot” jest tu chyba kluczowe, jeśli zawierzyć wszystkim słowom dwudziestokilkuletniej Olgi H. Rzecz tyczy się wspomnianej tu już kobiety i jej przestępstwa, jakim było „umyślne wjechanie na chodnik”, wskutek którego śmierć poniosło osiem osób, a wiele innych zostało rannych. Sama winowajczyni, przyznająca się do czynu i podkreślająca jego ważność jako „zemsty na społeczeństwie”, także została stracona. Skazano ją na karę śmierci – dodatkowo była ostatnią osobą w Czechach, na której wykonano ten wyrok w połowie lat ’70 ubiegłego wieku.

Sięgnęłam po książkę, ponieważ film w paru kwestiach wydał mi się niejasny, nieco zagmatwany i coś skrywający. Moje przeczucia okazały się słuszne – książka pozwoliła spojrzeć na całą sprawę jeszcze inaczej, a zdecydowanie dużo ciekawiej niż przez pryzmat przydługawych, a w dodatku, jak się okaże ze źródeł, dość bezcelowych scen seksu homoseksualnego (bowiem to nie płciowość odgrywała tu istotną rolę). Zostawmy jednak magię kina i spójrzmy tam, gdzie Roman Cilek (autor książki) nie dopisał wiele od siebie, bo materiał dowodowy, zebrany podczas śledztwa (głównie przesłuchania), i listy, chciałoby się powiedzieć „same o sobie mówią”.

Jeśli można coś rzec o życiu Hepnarovej, to poprzez swój tragiczny koniec, spowodowany następstwami jej czynów, jawi się ono jako życie na miarę filmu i dobrej [sic!] książki. Autor stara się oddać głęboki portret psychologiczny oskarżonej, dopuszczając do głosu ją (zeznania) i wszystkich, z którymi jej życiowa droga choć przez moment się przecinała – a wszystko po to, aby odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ta młoda, zdrowa (według biegłych psychologów i psychiatrów, choć trudno w to uwierzyć) kobieta dopuściła się takiego czynu? Choć Olga H. niejednokrotnie daje prostą odpowiedź na to pytanie, to jej motywy często nie mieszczą się w „normalnym” pojmowaniu tego, co nas otacza.

Niemalże do ostatnich stron bohaterka tej tragicznej historii mnie drażniła – swoją wyniosłością i sposobem patrzenia na świat, w którym to wszyscy, co do jednego, „wyspecjalizowali się w irracjonalnej nienawiści do mnie”. Już bez zaskoczenia, ale chyba z większym rozdrażnieniem czytam: „[…] zdjęcie zachowało się do dzisiaj. Widać na nim bijatykę pomiędzy mną a siostrą. Z wyrazu twarzy mojej siostry można wyraźnie odczytać nienawiść w stosunku do mnie… Dodam tylko, że nie znosiłam siostry jedynie dlatego, że ona nie znosiła mnie”. Po przeczytaniu tych kilku innych zdań z książki nietrudno mi było wyobrazić sobie jej skomplikowane relacje z ludźmi, nie łatwo jednak darzyć sympatią kogoś, kto każde zachowanie odczytuje jako skierowane w swoją stronę ostrze. Nietrudno wyobrazić mi sobie przedmiotowe traktowanie Olgi w świecie, którego ona nienawidziła za to, że on jej nienawidzi, że ustawia ją w roli chłopca do bicia (określenie użyte przez nią na jednej z ostatnich rozpraw) – i nikt nie zapytał, dlaczego sama to robi… Nie zadano też wielu innych pytań, na które zwracają uwagę zarówno adwokat oskarżonej, jak i Cilek.

Zakładam, że każdy z nas zna przynajmniej jedną taką osobę, wobec której sprzeciwił się cały świat, a wszelkie przejawy „dobroci” są odbierane jako litość albo jawna kpina. Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym częściej dochodziłam do stwierdzenia, że każdy z nas ma czasem swój dół, do którego nie dociera światło dnia, czasem panikuje i histeryzuje, ale na szczęście potrafi wyrównać w porę nastroje i nie snuć planów zemsty na społeczeństwie (zamiast po prostu żyć) – za każdy brak „dzień dobry”. Oldze nie zabrakło ludzi wokół, którzy byli gotowi jej pomóc (nawet jeśli odrzucili ją lekarze), ale brakło jej poczucia, że to jej chłodny i wyobcowany sposób bycia (zaburzenia osobowościowe) przyczyniają się do sposobu, w jaki jest odbierana przez innych, że to nie spisek całej ludzkości przeciwko niej.

I właśnie o tym jest dla mnie ta historia młodej kobiety, która postanawia wziąć sprawy we własne ręce, stanąć w obronie sobie podobnych – o przegranej walce ze sobą samym, i o tym, jak pozycjonujemy się wobec świata. Roman Cilek kapitalnie prowadzi narrację, skleja ją ze starannie wyselekcjonowanych fragmentów akt sprawy, jednocześnie dystansując się i nie zakłócając jej odbioru poprzez własne przekonania, choć, jak zauważa na końcu, jest przeciwnikiem kary śmierci. Dzięki takiemu podejściu każdy może wyrobić sobie własną opinię na temat Hepnarovej i jej czynu. Z kolei tłumaczenie Julii Różewicz sprawia, że tekst płynnie się czyta, odbiorca nie zostaje wybity z jego lektury przez potknięcia tłumacza (nawet jeśli są, to ich nie zauważa!), a przypisy pozwalają lepiej orientować się w ówczesnej sytuacji i zdarzeniach.

Kończąc książkę miałam w głowie jedno z moich ulubionych zdań z Cholonka; „Jeśli ktoś nie był drobiazgowy, mógł powiedzieć: wszystko to brudne, a ziemia składa się z samego pyłu węglowego. Można też było na to inaczej spoglądać i rzec: pięknie to wszystko błyszczy w słońcu! Na wszystko można spoglądać tak albo tak”.  
Na wszystko można tak albo tak.



Może Cię zainteresować:

Przewijanie do góry