
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte
Autor: Łukasz Dąbrowski, Konrad Niedziułka, Jakub Stankowski
Tytuł: Urbex History. Wchodzimy tam, gdzie nie wolno
Data wydania: 2019
Liczba stron: 384
Opis Urbex History. Wchodzimy tam, gdzie nie wolno za LubimyCzytać:
Trzech przyjaciół z pasją do historii. Jeden kanał na YouTubie. Blisko milion fanów.
Wszystko zaczęło się od pomysłu wyprawy do Czarnobyla. Wtedy – zafascynowani jego historią i tajemnicami – rozpoczęli przygodę z urban exploration. Odwiedzają obiekty zbudowane przez człowieka, ale już opuszczone i trudno dostępne. Wchodzą tam, gdzie inni boją się postawić stopę.
To wędrówka po nieczynnych schronach, fabrykach, miastach widmo, kopalniach, elektrowniach atomowych… Kiedyś tętniły życiem, teraz straszą, a nawet grożą zawaleniem. Eksploratorzy szperają w historii tych obiektów, szukają śladów ich dawnej świetności. W tej książce znajdziesz ogromną dawkę wiedzy, adrenaliny, przygód… i humoru! A także praktyczne wskazówki, jak zacząć odkrywać to, co zapomniane.
Możesz wesprzeć moją działalność „stawiając mi kawę”

Dotychczas żywiłam naiwne przekonanie, że z terminem „urbex” wszyscy są zapoznani. Swego czasu wiele osób, które znam, jeździło na „urbexy” albo mówiło o odkryciach innych. Tym bardziej zaskakujące było dla mnie, jak wielką ciekawostką może być czytana przeze mnie w różnych miejscach książka twórców kanału „Urbex History”. Jak widać, nawet mocno popularny kanał na YT może nie robić tu „całej roboty” i wciąż zaskakiwać ludzi, którzy o „urbexie” słyszą pierwszy raz i chyba to jest powód, dla którego twórcy kanału wydali swoją książkę.
Dobrze, ale o co chodzi w tym całym „urbexie”? Świetną definicją jest hasło z okładki, czyli: „wchodzimy tam, gdzie nie wolno”, ponieważ chodzi o eksplorację opuszczonych terenów, trudno dostępnych (ukrytych, obwarowanych itd.) i niebezpiecznych (to w większości niezabezpieczone budynki, powoli poddające się sile natury). Motywy takiej „zabawy” mogą być różne, najczęściej to po prostu ciekawość i poznanie historii miejsca w czasie oraz tego, jak funkcjonowało niegdyś, i co z niego pozostało. Kluczowym słowem jest „pozostało”, bo częstokroć nie pozostaje nic, poza pustymi ścianami nadgryzionymi zębem czasu. Dlatego „urbex” wymaga odpowiedniego przygotowania i bakcyla historycznego, ponieważ średnio ciekawe jest chodzenie po pustych piwnicach, ale za to z wiedzą, że było tam niegdyś np. składowisko broni… rozpala wyobraźnie.
Na kanał chłopaków trafiłam niegdyś w poszukiwaniu informacji o pewnej interesującej mnie miejscówce. Jakie było moje zaskoczenie i oburzenie, że ktoś wrzuca filmiki na YT, tym samym zdradzając lokalizację i możliwe wejścia. Tego się nie robi. Przede wszystkim odwiedzane miejsca są często w stanie zagrażającym bezpieczeństwu i życiu, a w połączeniu z lokalizacją na uboczu lub w lesie… ktoś mało ogarnięty, rzucając hasło „potrzymaj mi piwo” może zrobić sobie krzywdę i zostać szokującym odkryciem dla innych eksploratorów. Inną rzeczą jest to, że wielu „przypadkowych turystów” nie zachowuje szacunku dla odwiedzanych miejsc i niszczy je, tym samym powodując, że niewiele z nich jest zachowanych w stanie, w jakim je opuszczono. Klasycznym przykładem dewastacji jest zawsze basen. Pusty, czy też wypełniony po brzegi wodą deszczową – zawsze na dnie zawiera śmieci, przedmioty z innych pomieszczeń albo w ogóle ze „świata zewnętrznego” (np. wózek sklepowy pewnego dyskontu). Trzeba jednak zwrócić chłopakom honor, ponieważ ich zabawa z filmowaniem polega raczej na „opowiadaniu miejsc” niż faktycznie zdradzaniu tego, co powinno zostać w wąskim gronie (jakby nie patrzeć ekskluzywnym) zajawkowiczów. Jeśli nawet „odkrywają” jakieś miejsce, to jest to miejscówka już dawno „spalona”, czyli taka, której lokalizacja i wszystkie inne szczegóły już od lat krążą, dostępne dla każdego, kto wpisze zapytanie w Googla albo są to miejscówki wpisane w miejski krajobraz jak np. torpedownia na Bałtyku – inną rzeczą, że nie każdy weźmie sprzęt nurkowy i wybierze się na taką wycieczkę.
Ten przydługi wstęp wydaje mi się konieczny, aby czytelnik (zwłaszcza ten młody) z owej pozycji nie wyciągnął błędnych wniosków z tego, czym jest „urbex”, ponieważ autorzy raczej pokazują jego przykłady w swoim wykonaniu, niźli tłumaczą całą ideę. I to początkowo był mój zarzut. Zwłaszcza że każdy rozdział kończy się kodem QR odwołującym do filmiku na kanale YouTube, który mogliśmy zobaczyć już wcześniej. Czy publikacja staje się zatem „wydrukowanym YouTubem”? Zdecydowanie nie. Stanowi swego rodzaju przypis do filmów tam zamieszczonych, przypis, który zdradza poboczne okoliczności, które spowodowały, że dane miejsce odwiedziła tylko jedna osoba z ekipy, czy też kto wpadł ostatecznie na pomysł, by gdzieś jechać. I jak to z przypisami bywa, często bardziej ozdobne niźli istotnie potrzebne…
Wbrew pozorom ta narracja (uzupełniona zdjęciami / kadrami z filmów) szybko wciąga, a jednocześnie zdradza tak wiele z filmowego show, że po przeczytaniu raczej nie ma się ochoty odpalać platformy, na której umieszczają swoje wideo. Nawet jeśli nie będziemy traktować jej jako „wydrukowanego YouTuba”, to zdecydowanie może stać się jego substytutem, niezależnie od zamysłu twórców. Całość książki jest zgrabnie przemyślana, ponieważ mamy tu do czynienia z trójką autorów łatwo można było stworzyć wrażenie trzech odrębnych publikacji albo totalnego pomieszania. Tutaj tak się nie dzieje za sprawą umiejętnego przeplatania wspomnień i odwołań do poprzedników (każdy autor pisze swój podrozdział). Sprawia to wrażenie, jakbyśmy nie tyle czytali, co słuchali chłopaków, podczas jakieś audycji, efekt ten potęgują wtrącenia zaznaczane zgrabnie na marginesie, a także oznaczone kolorystycznie, żebyśmy nie mieli wątpliwości, który z autorów coś „dopowiada”. Chociaż bardziej trafne będzie – przekomarza się. Często są to „kumpelskie pojazdy”, niestety raczej mało śmieszne i żenujące – „Tyś widział Mount Everest… Chyba na zdjęciach”, „Uważaj, bo tak Ci zostanie. He, He, He”, „Jaki Ty jesteś błyskotliwy”. Albo tekstów, które poprzez swoją powtarzalność („Prawda”) odstręczają.
Dzięki tej publikacji możemy lepiej poznać twórców popularnego kanału, a przede wszystkim dowiedzieć się „jak to się wszystko zaczęło” – od ich przypadkowego spotkania przez pierwsze tripy po wieloletnią przyjaźń. Innych ekscesów i fajerwerków brak.
Może Cię zainteresować:
Zbigniew Jankowski – Wilczym śladem (komentarz)
W skrócie autor (Zbigniew Jankowski) książki Wilczym Śladem przedstawia fragmenty z procesu, jakim był development gry Wiedźmin 3: Dziki Gon….
Dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań?
Humanisto, oto dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań! Czyli dlaczego uczelnie powinny zainwestować w marketing naukowy….
Kingdom Come Deliverance 2
Po długim czasie oczekiwań, oto w końcu Królestwo nadeszło! Kingdom Come Deliverance 2 ukończyłem tak bardzo, że na ten moment…
SEO SREO Wojciecha Orlińskiego i troska o dziennikarstwo
Link do felietonu Wojciecha Orlińskiego zatytułowanego SEO SREO dostałam w sumie 17 razy. Niewielu z moich informatorów przeczytało ten tekst,…
Historyczne korzenie Assassin’s Creed: Gdzie fikcja spotyka rzeczywistość
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia…
Arkadiusz Kamiński (Arhn) – Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce
W moje ręce przez zupełny przypadek trafiła książka Arkadiusza Kamińskiego pt. Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce gamingu w Polsce….