
Autor: Wojtek Kukuczka
Tytuł wystawy: Teatr Działań Wojennych
Kurator wystawy: Maciej Szczawiński
Czas: 27.10.2024-02.11.2024, godz. 18:00-22:00
Miejsce: Pustostan, al. Korfantego 6, Katowice
Opis Teatru Działań Wojennych za Wydarzenie:
Wystawa Wojtka Kukuczki Teatr Działań Wojennych porusza temat zwyczajnej egzystencji w czasie wojny, ukazując kontrast pomiędzy dramatycznymi wydarzeniami a toczącą się w ich cieniu codziennością. Wystawa ta, to nie tylko artystyczne doświadczenie, ale też emocjonalna podróż przez życie zwykłych ludzi w trudnym czasie wojny. Instalacja stanie się miejscem, w którym będziemy mogli „fizycznie” doświadczyć realiów życia w poczuciu ciągłego zagrożenia. „Teatr działań wojennych” zabierze nas w bardzo poruszającą, wielowymiarową, multimedialną podróż, sięgającą dużo głębiej poza obraz, działając na nasze zmysły i uczucia. W niezwykły klimat ekspozycji wprowadzi nas performance Julii Lewandowskiej oraz niepowtarzalna oprawa muzyczna, którą przygotuje Alicja z Krainy Dziwów. Ekspozycję wzbogacą także rzeźby Łukasza Pallado.
Możesz wesprzeć moją działalność „stawiając mi kawę”

Multimedialna wystawa Wojtka Kukuczki zatytułowana Teatr Działań Wojennych zdecydowanie robi wrażenie i wzbudza w odbiorcy wiele emocji. Efekt ten wzmacnia zaaranżowana w sposób oryginalny przestrzeń pustostanu przy al. Korfantego 6, która sprawia wrażenie poruszania się nie po wystawie, a po wnętrzu zniszczonego wskutek wojny mieszkania. Co jednak istotniejsze, w jego kątach toczy się życie zwykłych ludzi, którzy starają się adaptować do nowej codzienności w czasie wojny.
Wojna tocząca się za naszą wschodnią granicą bez wątpienia należy do jednych z najważniejszych wydarzeń XXI wieku. Przeszło dwa lata od rozpoczęcia konfliktu zbrojnego doczekał się on wielu twórczych przetworzeń nie tylko w przestrzeni sztuki (obraz, tekst, muzyka, ruch), ale również w… i tutaj nie wiem, jak to ująć: przestrzeni informacyjnej Social Mediów? Temat wojny na Ukrainie był obecny wszędzie, z czasem powodując u ludzi znudzenie, a także oswojenie się z myślą, że tuż obok nas toczy się konflikt, w którym giną również cywile. Natłok informacji w końcu sprawił, że staliśmy się mniej czuli. Wystawa Teatr Działań Wojennych pokazuje, że sztuka wciąż ma moc wstrząsania i mobilizowania, a poszukiwanie nowych form ekspresji jest kluczowe, abyśmy nie zapomnieli o dramacie wojny, który dotyka miliony ludzi na całym świecie.

To ważne, aby sztuka nie szukała taniej sensacji, jak miało to miejsce niedługo po wybuchu wojny. Wtedy to właśnie wielu moich znajomych, z którymi przecięły się moje podróżnicze szlaki, zaczęło uprawiać tzw. turystykę wojenną. Cały zamysł polega na tym, aby odwiedzać miasta świeżo po bombardowaniu albo i takie, gdzie realne jest wciąż zagrożenie lotnicze, przy jednoczesnym wybieraniu lokacji, które były odsunięte dość daleko od głównego frontu toczących się walk. Relacje z takich miejsc umieszczane często w Social Mediach miały nieść ten „prawdziwy” obraz wojny, który w ich narracji nie był tak tragiczny, jak przekazywały to media głównego nurtu. Wojna toczy się, gdzieś „tam” na odległym froncie, a ludzie „tu” normalnie żyją i nie ma powodu do paniki i/lub ucieczki. Wydźwięk, jaki płynął z umieszczanej przez nich treści, można było podsumować „myślę, że nie stało się nic”. Moim zdaniem temat okazał się zbyt „ciężki” i przez to mocno zbanalizowany.
Dlaczego jednak o tym piszę w kontekście wystawy Wojtka Kukuczki? Obawiałam się bowiem, że Teatr Działań Wojennych, który, jak wynika z opisu: „porusza temat zwyczajnej egzystencji w czasie wojny, ukazując kontrast pomiędzy dramatycznymi wydarzeniami a toczącą się w ich cieniu codziennością” – stanie się takim uproszczonym obrazkiem. Nie tyle, nie dowierzałam w artyzm Kukuczki, co żywiłam obawy wobec tematu, że również dla niego stanie się on zbyt „ciężki”. Wojenny pejzaż to zdecydowanie inny kaliber niż przystanki autobusowe i portrety rodzinne (ostatnie wystawy Kukuczki).
Ku mojemu zaskoczeniu, tak się nie stało. Wystawa trzyma poziom od samego wejścia, a przede wszystkim nie banalizuje tematu, pozostawia pole do interpretacji. Zaaranżowana przestrzeń pustostanu w połączeniu z fotografią oraz wideo z podróży po Ukrainie przyprawia o gęsią skórkę. Wchodzimy w sam środek zniszczenia, gdzie na „dzień dobry” wita nas zwisający w drzwiach kabel, a zaraz za nimi wbita w ścianę rakieta, pod nią walające się odłamki styropianowego gruzu z porzuconym butem. Później poznajemy bohaterów, którzy zamieszkują te zgliszcza. Cała przestrzeń nie bez powodu przypomina wnętrza zbombardowanego domu, po którym kroczymy, potykając się, co chwilę o wystające z ziemi kable, a jednocześnie uważając na te zwisające z sufitu. To wymusza ostrożne stawianie kroków, a także lekki dyskomfort związany z realnym zagrożeniem (upadek, wskutek potknięcia się).
Może rodzić się pytanie, czy tak zaaranżowana przestrzeń nie odciąga uwagi od głównych aktorów tego spektaklu, którymi są prace Kukuczki? Zdecydowanie nie. Scenografia w sposób zrównoważony towarzyszy pracom Kukuczki wzmacniając ich wydźwięk. Z całą pewnością jednak nie zawłaszcza dla siebie wystawy, czyniąc z prac Kukuczki dodatek.
Słowem, które towarzyszyło mi, przez całą wystawę jest „przenikanie”. Oto fragment Ukraińskiej rzeczywistości przeniknął do centrum Katowic za pośrednictwem prac Kukuczki (oraz wystawy, której współtowarzyszy, a mowa tu o wystawie Bastion z Muzeum Śląskiego). Oto jazgot sobotniej nocy w Katowicach, co rusz wkradał się w przestrzeń wystawy przez otwarte drzwi, a zarazem szczekanie psa z wideo Kukuczki uciekało w przestrzeń miasta, którego trapią zupełnie inne problemy. Oto fotografia ciągła (którą upodobał sobie Kukuczka) przenika się z fotografią statyczną i nagraniami wideo, a co za tym idzie ruch i bezruch, wzajemnie przenikają się, nawet w obrębie tego samego obiektu. Oto światło przenika półmrok, tworząc klimat i ukrywając, to co w pełnym świetle dnia mogłoby wydawać się kiczowate. Oto powiew z zewnątrz wkradający się przez otwarte drzwi przenika ciężkie powietrze pełne kurzu i zapachu farby.
Dobrze, ale gdzie ten teatr i gdzie ta codzienność w cieniu wojny? Bohaterem prac Wojciecha Kukuczki są zwyczajni ludzie, którzy z jakichś powodów nie opuścili swojego miejsca zamieszkania nawet po bombardowaniu albo którzy do niego wrócili chwilę później. Tego nie wiemy. Widzimy na fotografiach Pana, który pokazuje zniszczoną łazienkę. Panią, która mieszka w domu z płytami OSB zamiast okien, które najpewniej zostały wybite wskutek fali uderzeniowej po eksplozji rakiety. Dziecko, które pozuje na hulajnodze, a także zniszczone przestrzenie rekreacji – np. boisko. Na wideo miejskie służby utrzymujące porządek grabią skoszoną trawę na tle budynku z wybitymi oknami. Inna osoba przycina żywopłot na tle placu z ławkami, na których odpoczywa młodzieniec, zaś na trzecim planie widać zniszczony po bombardowaniu budynek. Nie wiem, czy to była zamierzona koncepcja, ale osoby obserwujące te nagrania rzucały cień na wyświetlany obraz, co potęgowało tylko tzw. efekt widza.

Mamy też panią, która jak możemy się domyślić po zwisającej wszędzie folii malarskiej (zarówno w przestrzeni zdjęcia, jak i poza nią), jest w trakcie remontu, co symbolizować może też wiertarka, którą trzyma w rękach. W innym pomieszczeniu zobaczymy film, na którym przechodnie ustawiają się pod ścianą i patrzą na nas tak, jak my patrzymy na wszystko to, co dotychczas oglądaliśmy w tej przestrzeni. Jeden z mężczyzn wyciąga telefon i robi zdjęcie – tak, jakbyśmy to my, byli obiektem, którym oni obserwują, i który jest dla nich niecodzienny.
Kwintesencje emocji, jakie mogą towarzyszyć tej wystawie, znajdziemy w pokoju, do którego wchodzi się po wyrwanych z zawiasów drzwiach. To właśnie w tym pomieszczeniu znajdziemy fotografię przedstawiającą zapłakanego mężczyznę, która dzięki wykorzystaniu techniki fotografii ciągłej ożywa i to, co skupia na sobie uwagę, to nie tyle jego zapłakane oczy, ile uwidoczniony na niej oddech. Zabieg ten buduje uczucie, jakbyśmy patrzyli na żywego człowieka, a on na nas, jakbyśmy weszli z nim w bardziej osobisty kontakt.
W opisywanej przestrzeni znalazło się również miejsce na performance. Przyznam szczerze, że bardzo bym chciała, ale kompletnie nie rozumiem tzw. sztuki żywej, która zazwyczaj do mnie nie przemawia. W przypadku jednak występu Julii Lewandowskiej, który towarzyszył wystawie Teatru Działań Wojennych, miałam zgoła odmienne poczucie. Po raz pierwszy uczestniczyłam w pokazie, który przemówił do mojej wyobraźni, a przy tym nie wydał się banalny. Brakuje mi jednak słów i koncepcji, w jaki sposób mogłabym opisać to doświadczenie.

Oczywiście powyższe akapity to tylko interpretacja, której pomaga świetnie zaaranżowana wystawa zarówno pod kątem dobrania prac i ich ustawienia oraz scenografii, jak i towarzyszących wydarzeń, np. performance Julii Lewandowskiej. Nie bez znaczenia jest tu też pora, w jakiej można oglądać wystawę, a mianowicie godziny 18:00-22:00 (włącznie do 2 listopada). Wtedy w pustostanie przy al. Korfantego 6 zapada półmrok, który tworzy odpowiedni klimat i ukrywa pewne scenograficzne niedoróbki oraz pozwala wyświetlić filmy z projektora. Pisząc o niedoróbkach scenograficznych, mam na myśli głównie imitacje rakiet, które na pierwszy rzut oka są „ok”, ale przy bliższym spojrzeniu rura PCV z papierowymi lotkami klejonymi taśmą wygląda jednak słabo.
Niemniej jednak uważam, że warto zobaczyć wystawę Wojtka Kukuczki Teatr Działań Wojennych, ponieważ mimo tematu codzienności, któremu dość łatwo „ukraść” powagę albo zanadto go zbanalizować, wystawa naprawdę wypada zdumiewająco dobrze. A co ważniejsze, Kukuczka jawi się jako artysta, który z wyczuciem korzysta z różnych form multimedialnych, w pełni hołdując McLuhanowskiej koncepcji: „the medium is the message”, co bez wątpienia jest wielkim atutem.
Może Cię zainteresować:
Zbigniew Jankowski – Wilczym śladem (komentarz)
W skrócie autor (Zbigniew Jankowski) książki Wilczym Śladem przedstawia fragmenty z procesu, jakim był development gry Wiedźmin 3: Dziki Gon….
Dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań?
Humanisto, oto dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań! Czyli dlaczego uczelnie powinny zainwestować w marketing naukowy….
Kingdom Come Deliverance 2
Po długim czasie oczekiwań, oto w końcu Królestwo nadeszło! Kingdom Come Deliverance 2 ukończyłem tak bardzo, że na ten moment…
SEO SREO Wojciecha Orlińskiego i troska o dziennikarstwo
Link do felietonu Wojciecha Orlińskiego zatytułowanego SEO SREO dostałam w sumie 17 razy. Niewielu z moich informatorów przeczytało ten tekst,…
Historyczne korzenie Assassin’s Creed: Gdzie fikcja spotyka rzeczywistość
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia…
Arkadiusz Kamiński (Arhn) – Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce
W moje ręce przez zupełny przypadek trafiła książka Arkadiusza Kamińskiego pt. Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce gamingu w Polsce….