
Wydawca: Silesia Progress
Autor: Marcin Melon
Tytuł: Kōmisorz Hanusik i Sznupok
Data wydania: 2016
Liczba stron: 266
Opis Kōmisorz Hanusik i Sznupok za Silesia Progress:
III tajla ôpowiadanio Marcina Melona: „Kōmisorz Hanusik i Sznupok”
Godajōm ô nim „ślōnski Indiana Jones”, chocioż blank na takigo niy wyglōndo… Godajōm ô nim „Sznupok”, bo żodyn niy poradzi wysznupać tego, co ôn… Richat Poliwoda, chop kerego lynko sie kożdy gizd na Ślōnsku. Nowo ksiōnżka Marcina Melona „Kōmisorz Hanusik i Sznupok” już do lajstnyncio!
Tera po naszymu i po polsku – dlo tych co by chcieli sie nauczyć (po naszymu…abo po polsku 😉
Możesz wesprzeć moją działalność „stawiając mi kawę”

Usatysfakcjonowana pierwszą częścią przygód Komisorza Hanusika, sięgnęłam po drugą część, którą skwitowałam słowami: „jest mje gańba”. Do części trzeciej podchodziłam nieufnie i właściwie to Sardegna przekonała mnie do sięgnięcia po nią, cytując fragment książki na swoim facebookowym profilu. Co tym razem prezentuje Marcin Melon? Dosłownie historię.
Komisorz Hanusik to postać niezwykle barwna, ale z każdą kolejną częścią coraz mniej obecna na kartkach opowiadań, coraz bardziej stanowiąca tło, wzmiankę. Ten zanik tytułowego (bo coraz trudniej mówić o – głównym) bohatera można zaobserwować już w drugim tomie: „We tajnej służbie ślonskij nacyje”, z kolei trzecia część to już właściwie – wspomnienie. Choć tytuł zbioru (trzech) opowiadań nosi nazwę „Komisorz Hanusik i Sznupok” to jednak na pierwszy plan wszystkich tekstów wysuwa się postać Sznupoka – nowy bohater Melona, do którego powstania przyczynił się Tomasz Szklarski, o czym przeczytamy w czymś a’la „posłowie”.
Tym razem dostajemy trzy krótkie opowiadania, powiązane ze sobą tytułowymi bohaterami – Komisorza oraz profesora historii, który dałby wiele – jak twierdzi – „by przenieść się na tamten, już nie istniejący Śląsk”. W pierwszym opowiadaniu dostajemy nieco polityczny wydźwięk (tym razem – na szczęście – tylko w postaci przytoczenia kilku nazwisk) pewnego morderstwa, i to właśnie w tym opowiadaniu zostaje wprowadzony nowy bohater książki Melona. Nowa postać nie spada nam z nieba, ustawienie jej chwilowo w drugoplanowej roli pozwala lepiej poznać i bez trudu zaakceptować, że to ona w późniejszych opowiadaniach będzie stanowić ich centrum. Drugie opowiadanie krąży wokół Karola Goduli i choć osobiście rzygam już wzmiankami o nim na skutek przesilenia, jakie zaserwowałam sobie śląskimi tekstami, to w tym przypadku opowieść jest znośna, a w dodatku lekkostrawna! Ostatnie opowiadanie to tematyczny powrót do pierwszej części przygód Hanusika. Dostajemy bowiem opowieść o Wiedźmach (Heksach), które przepowiadają przyszłość, a więc wpisują się w „mitologiczną” otoczkę i wierzenia Górnego Śląska.
To, co przyciąga w tej książce, to bez wątpienia historia. Ale nie ta wymyślona na rzecz opowiadań, a ta, która stanowi ich trzon – prawdziwa historia Górnego Śląska. Nie brak tu wzmianek o postaciach historycznych (Korfanty, Godula), ale i miejsc ciekawych, ważnych, a czasem zapomnianych. Mamy zatem siedzibę Sejmu Śląskiego (obecnie Śląski Urząd Wojewódzki znajdujący się przy placu Sejmu Śląskiego), naprzeciw którego dziś stoi pomnik Korfantego zwrócony przodem do Urzędu, tyłem do Wydziału Filologicznego (co można interpretować jako – „ma nas w dupie”), park w Świerklańcu, a w nim Pałac Kawalera (tu brak anegdotek, nigdy mnie tam nie było), czy też Wieża Spadochronowa w Parku Kościuszki. A to wszystko okraszone umiejętnie dawkowanym dowcipem, nie sposób nie uśmiechnąć się chociażby czytając o śląskim pochodzeniu Hiczkoka (pisownia za książką), romantycznym porównaniu „pasuję do Ciebie, choćby modra kapusta do rolady” czy samej gry słownej.
Trzecia część to zarazem pierwsza, która stara się wyjść poza wąskie grono odbiorców, jakie dotychczas stanowili czytelnicy posługujący się godką. Przygody Hanusika i Sznupoka to dwujęzyczna wersja trzech opowiadań, spisana zarówno „po naszymu”, jak i po polsku. Cieszę się, że to właśnie ta część została nam zaserwowana w taki sposób, uważam, że jako jedyna ma szanse naprawdę trafić do szerszego grona odbiorców i zaciekawić ich historią Śląska, o której Amerykanie (Hamerykanie) chcieli nakręcić film „Pon cynku” (jeden z tytułów opowiadań). Jednak nie wydaje mi się to do końca udanym zabiegiem. Być może to kwestia tego, że zżyłam się z „godającym” Komisorzem i jego pomocnikami (zawsze ktoś mu pomagał) i niektóre fragmenty mają szanse wybrzmieć tylko w „oryginale”. Niemniej jednak, momentami płakałam ze śmiechu, niemającym nic wspólnego z radością, czy też dobrą zabawą, a raczej politowaniem.
Rozumiem wszelkie zabiegi mające na celu zachowanie poprawności językowej o
raz „pokazania”, a tym samym – być może – przyczynienia się do regulacji związanych z godką (sprawa uznana godki za język regionalny jest wciąż w toku), ale, na miłość boską, kota Korfantego, Heksy z Rojzy i wszystko inne – doprowadza to do efektu komicznego dla kogoś, kto zna przynajmniej podstawy godki i wmawia nam poniekąd literacki wariant godki, który nie istnieje, a przynajmniej nie w takiej formie, jakby sobie tego życzył tłumacz.
We śląskiej wersji czytamy:
Cosik srogiego wlazło do kuchnie, chyciło go za kragel i dźwigło myjter nad zol. Wylynkane ôczy Zemla Sojki stawały się coroz to wiynksze i wiynksze. Szłapami majtoł w lufcie. Te pierōństwo wziynło i ciepło z cōłkiyj siyły Zeflym ku ece. Borok piznoł się gowom ô ryczka i ôstoł tak leżeć
Co zostało przetłumaczone jako:
Coś ogromnego wdarło się do kuchni, złapało go za kołnierz i podniosło na wysokość jednego metra. Przerażone oczy Józefa Sojki stawały się coraz większe. Jego stopy rozpaczliwie poruszały się w powietrzu. Napastnik z ogromną siłą cisnął Józefem w stronę kąta. Biedak uderzył głową o pozostawiony ta taboret i już więcej nie wstał.
To sugeruje m.in., że „majtanie szłapami” to „rozpaczliwe poruszanie stopami” – niech ktoś wyodrębni mi stąd „rozpaczliwe”, bo dla mnie to wartość naddana, która w mojej wyobraźni tworzy groteskowy obraz… Ok, tu mogę sama powiedzieć, że nieco się czepiam tłumaczenia, bo nie jest to „jeden do jednego” – i w większości przypadków dobrze, że nie jest, ale np. ten fragment uważam za przesadę, ślonska godka nie dźwiga takiego ciężaru słów:
Prawda je tako, że żodnyj heksy tukej u nos niy spolili – uznoł profesor – Nale żodyn niy godo, że żodnyj heksy tukey niy bōło. W ôziemnostym storoczu w Bytkowie dwie baby torturowali skiż tego, yntliś wyciepli je ino z miasta. No i po jakiymuś godo sie u nos „heksenszus”, pra? Skōndś to się wziynło
Po polsku z kolei przeczytamy:
Na pewno wiemy tylko, że nie doszło do przypadku spalenia żadnej z nich – przyznał profesor – To jednak nie upoważnia nas do twierdzenia, że czarownice w ogóle tu nie występowały. W osiemnastym wieku dwie kobiety były torturowane w Bytkowie na tę okoliczność, ostatecznie skończyło się tylko wygnaniem. No i popularne na Śląsku określenie „heksenszus”, czyli lumbago, także ma jakąś genezę, prawda?
Wyszło dość kwadratowo i zabawnie. Można było inaczej np.: „Prawda jest jednak taka, że żadnej czarownicy tutaj nie spalono – przyznał profesor – Jednak nikt nie mówi, że żadnej nie było. W osiemnastym wieku dwie kobiety były torturowane w Bytkowie z tego powodu, ostatecznie skończyło się to tylko wygnaniem”. Skąd tam „to jednak nie upoważnia nas do…”, „na tę okoliczność”, „ lumbago, także ma swoją genezę” – nie wiem, ale bawi niezmiernie zarówno mnie, jak i moich znajomych, którym tłumaczę od nowa „z naszego na polskie”.
Niemniej jednak niy ma gańby – można ciś z tym we świot. I jeśli komukolwiek miałabym polecić którąś z dotychczasowych części Hanusika, to z pewnością tą, w której występuje Sznupok.
W dniu 20 kwietnia w Zabrzu odbędzie się spotkanie z Marcinem Melonem prowadzone przeze mnie.
Może Cię zainteresować:
Zbigniew Jankowski – Wilczym śladem (komentarz)
W skrócie autor (Zbigniew Jankowski) książki Wilczym Śladem przedstawia fragmenty z procesu, jakim był development gry Wiedźmin 3: Dziki Gon….
Dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań?
Humanisto, oto dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań! Czyli dlaczego uczelnie powinny zainwestować w marketing naukowy….
Kingdom Come Deliverance 2
Po długim czasie oczekiwań, oto w końcu Królestwo nadeszło! Kingdom Come Deliverance 2 ukończyłem tak bardzo, że na ten moment…
SEO SREO Wojciecha Orlińskiego i troska o dziennikarstwo
Link do felietonu Wojciecha Orlińskiego zatytułowanego SEO SREO dostałam w sumie 17 razy. Niewielu z moich informatorów przeczytało ten tekst,…
Historyczne korzenie Assassin’s Creed: Gdzie fikcja spotyka rzeczywistość
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia…
Arkadiusz Kamiński (Arhn) – Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce
W moje ręce przez zupełny przypadek trafiła książka Arkadiusza Kamińskiego pt. Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce gamingu w Polsce….