Inga Iwasiów

Cytaty: Inga Iwasiów

Te wszystkie atrybuty przestrzeni. Kto by pomyślał, po polsku tego nie zauważała, dopiero niemiecki otworzył jej oczy, ile może być miejsc. Nad, pod, obok, za, w, między… To byłby już koniec? A kiedy pyta ją, przy tablicy, każe okrążyć ławkę w poszukiwaniu tego zapomnianego »gegenüber«, przestrzeń wydaje się zacieśniać, albo chwiać, albo rozpływać, coraz trudniej przejść skądkolwiek dokądkolwiek, nie wiadomo nawet czy to przysłówek, przyimek czy rodzajnik.

Czym jest miasto, czemu służy, jaki sens zawiera? Mieszkamy w miastach, jeździmy do miast, opisujemy miasta. Mamy w nich swoje miejsca i trakty; obszary znane i nieznane. Niektórych ulic, po kilku miesiącach, nie potrafimy rozpoznać. Gubimy się wśród nowych sklepów. Wchodzimy na zapomniane podwórka. Czytamy miasto jak księgę. Opowiadana w niej historia ma różne przebiegi, warstwy, wygląd. Różne dla różnych wędrowców-czytelników. Różne budzi emocje. Skłania do różnych wyborów.

Miasto, to także miejsca puste. Ślady zdarzeń historycznych, dramatów, żywiołów, przypadków. Nic nie ma większej wymowy niż budynki ze śladami wojny […]. Został plac, stopniowo zarastający straganami. Plac nieczytelny dla kogoś, kto nie zna alfabetu minionych zdarzeń.

Miasto szyfruje także biografie. Indywidualny splot dróg, pajęczyna sytuacji, obrazów, kroków, chwil. Miasto każdego z nas, za każdym razem osobne. Moje miasto. Co z niego pamiętam? Fragment mojego miasto-życia.

Rzadko jednak dzisiejsze szlaki prowadzą mnie ku tamtym. Gdy zdarzy mi się wysiąść z samochodu, przejść po tym kwartale ulic, który kiedyś był moim środowiskiem naturalnym, gdy mi się to zdarzy… Każdy wie, każdy, kto wraca do starych miejsc, wie co wtedy czuję. Ta przestrzeń wymknęła mi się, albo raczej wymknęła się realności, istnieje jednak pod naskórkiem nowych szyldów, sklepów, nazw, dziur w płotach. Czas miasta jest czasem symultanicznie wyświetlanych obrazów. Również tych z indywidualnego życiorysu. Czasem prawdy i czasem nadpisywanych nad nią fabuł.

Na ostatnim piętrze, w nocy, ktoś nie gasi światła. Pracuje? Boi się? Więc tylko to światło. I wzorek tapety, wyblakły coraz bardziej. Gdybym mieszkała bliżej centrum – ocaliłoby mnie miasto. Spacery wśród ludzi. Coraz bardziej boję się przestrzeni dzielącej mnie od domu. Niszczę więc ją ostatecznie. Nie przyjmuję do wiadomości istnienia czegokolwiek poza moim pokojem.

Kto zajmował, przede mną, moje obecne mieszkanie? Robotnicy budowlani, zostawili butelki. Gazety i butelki – surowce wtórnej pamięci. Tak żyje miasto pod mikroskopem.

Zainteresowany współpracą?

Wypełnij formularz kontaktowy

Przewijanie do góry