Ferdynand Goetel 

Cytaty: Ferdynand Goetel

Jakżeż teraz będzie z wpływem pochodzenia niemieckiego na bieg mego życia? Krwi niemieckiej mam w żyłach, jak sądzę, 50 procent. Nie było chwili w życiu, abym przypisywał temu jakiekolwiek znaczenie. Poczucie moje narodowe urabiało środowisko polskie, książka, pieśń, a także i to, czym pachnie nasza ziemia, nasz chleb żytni; czym jest budząca się długo i burzliwie polska wiosna, czym posępność naszej jesieni, czym chata ze strzechą słomianą i bielonymi z niebieska ścianami. Nie mówię tu o Wawelu, bo to zbyt górne i podniosłe. Można tam roić historyczne sny, ale wrasta się w glebę.

[…] poznawszy góry, byłem im wierny przez cały czas pobytu w Polsce, i jestem wierny i dziś, skoro siła tęsknoty wychodźczej stanowi o treści mego życia.

Jest coś osobliwego w stosunku taternika do gór. Zdobywając i oznaczając nieznane szlaki, udostępnia je innym. Stąd pewien zawód po odbytej wyprawie. Trudno się przecież oprzeć myśli, że oto odebraliśmy przyrodzie coś, co przez wieki było jej wyłączną własnością. Ucieczka od cywilizacji i jednoczesna jej pionierka to odwieczny dramat zdobywców.

Pedagog, nie tylko dzisiejszy, orzekłby, że sięganie po książkę pierwszą z brzegu nie tylko nie poszerza wiedzy, lecz powoduje zamieszanie w przyswojonych już pojęciach. Jeżeli jednak czytelnik szuka uparcie czegoś, co mu bliskie i co mu ułatwia rozumienie świata, pozbierane tu i tam ogniwa wiedzy ułożą się w łańcuch logiczny, którego trzyma się potem człowiek przez całe życie. Destrukcyjną, bo i to się może zdarzyć, będzie dopiero książka, która za późniejszych lat łańcuch ten mu rozerwie.

Ponosząc porażkę tracimy złudzenie. Zubożeni o nie zbliżamy się wszelako do tego, co istotne i trwałe. Burzliwy mój temperament i bujna wyobraźnia powodowały, żem dochodził swego zygzakiem. Prawdziwa dojrzałość, kiedy to życie podporządkowane jest jednemu tylko zadaniu, przyszła z późnymi laty.

Złota wolność uniwersytetu oznacza nie tylko nienaruszalność studenckiej swawoli, ale i możność korzystania w czasie długotrwałych studiów z pomocy i ułatwień uniwersyteckich jak długo kto chciał. Do poszczególnych egzaminów można było przystępować aż do znudzenia profesora, który koniec końców machał ręką i stawiał notę »dostatecznie«. Przejęty od Greków pogląd, że szkoła wyższa jest świątynią nauki miał niewiele wspólnego z dzisiejszą wytwórnią fachowców. W świątyni tej dojrzał niejeden wielki umysł, ale i wałęsało się wielu uświęconych próżniaków. Tytuł »żelaznego« studenta, a był nim nie tylko długowłosy marzyciel, lecz i brzuchaty piwosz, nie przynosił ujmy nikomu. Ulica arcyliberalnego Wiednia honorowała właściciela legitymacji studenckiej tytułem »Herr Doktor«; zaś policjanci i urzędnicy tylko w ostateczności dawali odczuć studentom, że w lekkomyślnym Wiedniu istnieje także i władza.

By stać się pływakiem, trzeba podobno skoczyć na głębokie wody. Tak utrzymują fachowcy. Jakże im się sprzeciwić, skoro utopieni milczą.

Podczas wojny życie na dalekim zapleczu bitew staje się podobne do bajki. Swoisty mu pośpiech i hasło  carpe diem skłania do poczynań, które można by nazwać nierealnymi, gdyby nie to, że realizmem w takich okolicznościach jest właśnie fantastyka. Sugestia tego splotu jest silna, a siła wspomnień nieprzemijająca. Tak więc i w egzotycznym Turkiestanie, odległym od wojennych zdarzeń o tysiące wiorst, wszystko co fantastyczne zdawało się być logiczne.

Zainteresowany współpracą?

Wypełnij formularz kontaktowy

Przewijanie do góry