Social mediami rządzą oni – blogerzy. Wiele dyskusji okołoblogowych uwydatnia różnice pomiędzy poszczególnymi kręgami tej sfery. Kim są zatem blogerzy książkowi i dlaczego nie ma ich wśród rankingów najlepiej zarabiających czy też najpopularniejszych blogerów?
Odpowiedź wydaje się prosta przynajmniej na jedno z postawionych pytań. Blogerzy książkowi zajmują się promowaniem książek – tych, co to im w ręce wpadną, najczęściej na skutek mniej lub bardziej przemyślanej współpracy z wydawnictwami. Ich środowisko wewnętrzne jest mocno zróżnicowane, ale dość hermetyczne. W ich świadomości funkcjonuje przekonanie, że książka jest sposobem na życie, więc swoją twórczość poświęcają tylko jej. Osoby parające się czymś więcej zostają automatycznie wyrzucone z kręgu „książkoholików” i przydzielone do grupy zdecydowanie szerszej, o nazwie „kultura”. I nie ma w tym nic złego, o swój teren trzeba dbać, ale klasyfikacją klasyfikacją, a poczucie przynależności…
Krytyka literacka vs blogosfera
Jednak w większości przypadków nie ma różnicy między blogerem książkowym a kulturowym – obaj nie mają na siebie pomysłu, obaj są specjalistami od wszystkiego. Dokładnie tyle samo są w stanie powiedzieć (a przynajmniej tyle samo i tak samo piszą) o twórczości Fiodora Dostojewskiego, co o najnowszej książce np. Katarzyny Michalak – większość (choć to absolwenci kierunków humanistycznych) nie zauważy nawet różnicy, bo obu tych autorów można czytać: „lekko, łatwo i przyjemnie”, bądź „żmudnie, długo i ziewając” – co kto lubi. I nie jest to absolutnie żaden zarzut wobec nich, to stwierdzenie pewnego faktu. Może dlatego grupa ta postrzegana jest przez krytyków literackich jako ludzie aspirujący do prawdziwej krytyki? Ludzi ambitnych, ale kompletnie bez talentu? Krytyka Literacka mówi, ale nie słucha (spotkanie obu tych grup). Blogerzy niejednokrotnie podkreślali swój brak zainteresowania „naukowym bełkotem”, którym para się wyżej wspomniana krytyka. Oni chcą pisać dla ludzi – wszystkich. Nie dla swoich kolegów po fachu. Oni docierają do wszystkich, nie tylko prenumeratów. Proszę wpisać w google ulubiony tytuł książki, a z pewnością pierwszą stronę propozycji zajmą blogi książkowe/kulturowe. Jednak, dlaczego piszący dla wszystkich – chciałoby się rzec głos społeczeństwa czytającego – wciąż są pomijani?
Współpraca blogerów z wydawnictwami – etyka blogera
Bloger książkowy sprzedał się, nim nabrał wartość. Wydawnictwa żerują na darmowej promocji, a blogerzy łykają jak młode pelikany wszystko, co im się podsunie pod nos. Wielu z nich zaczynało swoją przygodę blogową z chęci otrzymywania darmowych egzemplarzy, czego wynikiem są „stosikowe” posty przedstawiające liczbę książek do przeczytania na dany tydzień/miesiąc (oraz dostępne w sieci instrukcje zakładania bloga i nawiązywania współpracy z wydawnictwami). W ciągu miesiąca wszystkie zostają zrecenzowane, a nie jest to mała liczba. Blogi książkowe zaczęły świadczyć darmowe usługi copywriterskie pod przykrywką „pasji”. Na wielu spotkaniach poświęconych w jakimś stopniu „etyce blogera” wręcz zabrania się mówienia o pieniądzach. „Swoi” szykanują „swoich”, bo pieniądz to zależność od płacącego podmiotu, to brak wiarygodności. Dlatego bierzemy każdą książkę, którą zaproponuje wydawnictwo – na początku, z radości, że ktoś chce współpracować. Potem przytłacza nas ilość współprac, bo kto jest w stanie ogarnąć 10-15 wydawnictw i paczek, które każde z nich co miesiąc przysyła? I nikt mi nie wmówi, że interesują się tym wszystkim – reportażami, kobiecą literaturą, fantastyką, astropsychologią, bajkami, poradnikami (co zabawne spotkałam się i z recenzjami 13-15 latek poświęconymi książkom o rozwodzie). Gonimy własny ogon, szczekając przy tym na innych, którzy „jeszcze trochę” i dorwą go sami. Nie prosimy o wiele, za książkę zrobię wszystko – szczerą opinie wystawię, a gdy Wydawnictwu się nie spodoba to bez zbędnych pytań odstąpimy od chęci publikowania jej, książkę sprzedamy, bądź wymienimy – niech inni się męczą.
Środowisko blogerów książkowych
Śląscy Blogerzy Książkowi – jedyna, bądź jedna z nielicznych grup zrzeszająca blogerów książkowych (i kulturalnych), która prócz promocji książek (każdy z członków prowadzi swój indywidualny blog oraz posiada własną listę współpracujących podmiotów) wzięła się za literackie życie Górnego Śląska (i nie tylko, właśnie nisza na jaką trafiają sprawia, że współpracują chociażby z Krakowskimi Targami Książki, patronują również WTK… halo, halo Kraków, halo halo Warszawa, gdzie Wasi blogerzy?), począwszy od organizacji wymian książkowych, po spotkania autorskie. Czy mogą jeszcze więcej? Jasne, ale to wymaga jeszcze większego zaangażowania i sponsora, bo cóż można zrobić samemu z drobnych składek?
Środowisko okołoksiążkowe nie jest zgrane (przypominam: nieliczne grupy zrzeszające blogerów albo ich brak). Nie jest świadome siły, która w nim drzemie, a może (o ile już tego nie robi w dużym stopniu) – napędza rynek. Nie wiedzą czego chcą, nie potrafią dyktować warunków. Zgadzają się na czytelniczy fast food, w którym narzuca im się terminy recenzowania, są statystykami i promocją – wszystkim za darmo. O, pardon! Za książkę, oni za książkę zrobią wszystko. Niektórzy, ale to skrajne przypadki – np. za świeczki.
Pasja vs zarabianie na blogu
Na zmiany się nie zanosi, a szkoda. Co czeka blogerów? Praca. Przemyślenie tego, po co im blog. Zrobienie z niego użytku. Niekoniecznie musi wiązać się to z wynagrodzeniem, ale z drugiej strony – czemu nie? Czy nie jest to paradoksalne, że blogerzy lifestylowi (często wyśmiewani) dostają pieniądze właśnie za to, że na kilku zdjęciach znajdzie się książka (bądź inny przedmiot), którą notabene też dostali za darmo? Nie muszą czytać, nie muszą pisać o swoich przeżyciach z książką – promują. I, drodzy blogerzy książkowi, którzy czytacie ten tekst, nie oburzajcie się i nie wypisujcie mnóstwa różnic między tymi dwiema sferami, bo robicie/robimy dokładnie to samo tyle, że za darmo i ze zwiększonym nakładem pracy, bo jednak musieliśmy przeczytać (choć znam osoby, które nie czytają wcale 😉 ) i napisać. Dzielicie się przeżyciami? Super, ale na blogach w większości brak dyskusji na temat książki. Dyskusji, nie „super”, „fajnie, przeczytam”, a takie czasem, co znów paradoksalne, pojawiają się na tych drugich. Nie znaczy to, że mamy rzucić wszystko, pogrzebać „pasję” i pokazywać lifestyl… Wystarczy, że nie damy wyrzucić się z własnego ogródka, a wtedy grządki będziemy sadzić po swojemu.
Czy blog książkowy może odmienić życie autorów? Wpłynąć na ich sytuację finansową? Tak, m.in. o tym będziemy dyskutować, podczas 19. Targów Książki w Krakowie, ale zdaje się, że blog w tej sytuacji pełni tylko podporę listu motywacyjnego, w niektórzy przypadkach swoiste CV.
Możesz wesprzeć moją działalność „stawiając mi kawę”

Może Cię zainteresować:
Zbigniew Jankowski – Wilczym śladem (komentarz)
W skrócie autor (Zbigniew Jankowski) książki Wilczym Śladem przedstawia fragmenty z procesu, jakim był development gry Wiedźmin 3: Dziki Gon….
Dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań?
Humanisto, oto dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań! Czyli dlaczego uczelnie powinny zainwestować w marketing naukowy….
Kingdom Come Deliverance 2
Po długim czasie oczekiwań, oto w końcu Królestwo nadeszło! Kingdom Come Deliverance 2 ukończyłem tak bardzo, że na ten moment…
SEO SREO Wojciecha Orlińskiego i troska o dziennikarstwo
Link do felietonu Wojciecha Orlińskiego zatytułowanego SEO SREO dostałam w sumie 17 razy. Niewielu z moich informatorów przeczytało ten tekst,…
Historyczne korzenie Assassin’s Creed: Gdzie fikcja spotyka rzeczywistość
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia…
Arkadiusz Kamiński (Arhn) – Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce
W moje ręce przez zupełny przypadek trafiła książka Arkadiusza Kamińskiego pt. Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce gamingu w Polsce….