Spis treści
Artykuł przygotował: Wojciech Lemański
Bardzo lubię gry, które osadzone są w realiach historycznych. Podejście twórców do rzetelności i dokładności jest różne. Wychodzi to raz lepiej, raz gorzej. W każdym razie nie warto na podstawie gier opierać swojej wiedzy, w tym celu lepiej wybrać się do biblioteki. Aczkolwiek gry mogą być świetną bazą do zainteresowania się tematem, a jeżeli jakiś okres historyczny lubimy szczególnie, to oczywistym staje się, że czerpiemy z rozgrywki większą przyjemność.
Myśląc o produkcjach osadzonych w historii, w które grałem w dzieciństwie, przypominam sobie takie tytuły, jak Zeus: Pan Olimpu czy Age of Mythology, które rozbudziły moje zainteresowanie mitologią. Zaciekawienie europejskim średniowieczem pojawiło się za sprawą Medieval 1 i 2 Total War, a przekrojem dziejów ludzkości (co prawda skrótowym) raczyły mnie: Cywilizacja i Empire Earth II. Było tego dużo więcej – wiadomo. Co prawda realia historyczne przez twórców tych gier traktowane są bardzo luźno i lepiej mieć do nich dystans. W końcu nie są to dokumenty źródłowe, a sama gra ma przede wszystkim bawić, więc czymś naturalnym jest, że wiele spraw w rozgrywkach jest upraszczanych. Jak chociażby widok mapy w grach strategicznych i wybór „nacji”, którą gramy (przykładem może być wyżej wspomniany Total War czy Cywilizacja). Warto pamiętać, że dziś rozumiana państwowość to idea całkiem świeża, a strategie mają tendencję do przedstawiania państw rozumianych w sposób współczesny, nawet w produkcjach, których akcja toczy się w starożytności. Są też i wyjątki. Kwestię funkcjonowania średniowiecznych królestw dobrze przedstawia np. seria Crusader Kings, gdzie niezwykle ważna jest mechanika rozwijania swojego rodu, a mapa została rozbita na naprawdę niewielkie księstwa, hrabstwa i tym podobne. I to właśnie na zarządzaniu rodem i włościami opiera się cała mechanika tej produkcji.
Jak widać wśród całej masy gier, odnoszących się do historii, pojawiają się również i te, które starają się rzetelnie podejść do materiału źródłowego, a nawet wykorzystać wiedzę zdobytą przez autorów podczas tworzenia wirtualnego świata. Świetnym przykładem jest seria Assassin’s Creed, która przebyła niezwykłą drogę w rozwijaniu swojego historycznego charakteru. I to właśnie o tej drodze będzie ten tekst. Oczywiście kompletnie nie mam tu na myśli fabuły tych gier, ta bowiem zawsze jest kompletną fikcją zawierającą masę elementów nadprzyrodzonych. Realia historyczne stanowią tu pewnego rodzaju tło, makietę do zabawy, ale droga, w jaki ta makieta się rozwijała na przestrzeni lat, jest niezwykle fascynująca.
Do napisania tekstu natchnął mnie szczególnie fantastyczny tryb Discovery Tour, który pojawił się w najnowszych odsłonach serii (w Origins, Odyssey, Valhalli). Ale zanim o tym opowiem, warto na moment przenieść się w czasie do 2007 roku i przypomnieć sobie jak to się wszystko zaczęło.

Demo technologiczne, czyli o początkach skrytobójczej serii
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia, czyli gier (w dużym uproszczeniu) o podróżach w czasie, demonach, pałacach pełnych pułapek i masie przeróżnych nadprzyrodzonych mocy. Sama Persja w grze występuje dość umownie. Wszystkie lokacje i wydarzenia są dziełem fantazji twórców. Będąca w produkcji asasyńska odsłona tak bardzo odbiegała od założeń i stylu „Księcia”, że projekt przerodził się w coś bardziej „realistycznego”. Co prawda wciąż mamy pierwszą cywilizację, przedwieczne artefakty, dające władzę nad umysłem i inne „super moce”, ale całościowo gra umiejscowiona została w bardzo konkretnych ramach historycznych i w konkretnej lokalizacji.
Z tego powodu obok fikcyjnych postaci, takich jak główny bohater Altair, możemy napotkać wielu znanych historii osobników, jak np. krzyżowców, choćby Ryszarda Lwie Serce czy Sibranda. W sumie tak naprawdę wszystkie postacie, które przyjdzie nam zamordować albo pojawiły się w historii, albo w jakiś sposób bazują na prawdziwych osobach. W końcu Roberta de Sable, Williama de Montferrat, czy Jubaira i innych możemy odnaleźć w źródłach. Co prawda ich losy zostały pozmieniane na potrzeby fabuły, ale sam fakt, że są to prawdziwe postacie wyciągnięte z historycznych przekazów, moim zdaniem już jest dobrym początkiem. O ile nie próbujemy napisać doktoratu z historii na podstawie gry 😉

Kolejnym ważnym elementem świadczącym o realistycznym podejściu do gry jest samo umiejscowienie akcji w czasie i przestrzeni. Jest wiek XII, tło wydarzeń stanowi trzecia krucjata, a miejsca, które przyjdzie nam zwiedzać to: Masjaf, będący siedzibą zakonu asasynów, Jerozolima, Akka i Damaszek. Są to dość niewielkie lokacje (jak na dzisiejsze standardy w grach), ale zawierają kilka charakterystycznych dla tych miejsc elementów, jak chociażby Kopuła na Skale w Jerozolimie czy nieistniejąca dziś ogromna katedra w Akkce. Najwięcej robi tu klimat, ponieważ każde miasto różni się na swój sposób.
Damaszek, chociażby dzięki żółto-brązowemu filtrowi, nadaje miastu bliskowschodniego charakteru. Możemy nawet zwiedzić dość spory i tłumny bazar. Z kolei Akka, będąca pod władaniem Templariuszy (akcja dzieje się w 1191 roku, kiedy miasto stało się siedzibą Królestwa Jerozolimskiego) jest mocno dotknięta wojną, na każdym kroku widać zniszczenia, a ulicami przechadzają się patrole Templariuszy. Sam szaro-bury, trochę niebieski filtr nadaje temu miejscu przygnębiający charakter. Można powiedzieć, że w pewien sposób atmosfera lokacji odnosi się do wydarzeń historycznych (w rzeczywistości Akka przed wydarzeniami, dziejącymi się w „asasynie”, była pod wieloletnim oblężeniem, co widać w grze).
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że są to elementy, które bardzo mocno wpłynęły na przyszłość serii. Aż do całkowitej zmiany jej formuły (czyli do Origins). Wszystkie gry z serii osadzały fabułę kolejnych części w coraz to innych historycznych realiach. A co za tym idzie, pojawiało się więcej prawdziwych postaci, a miejsca akcji odwzorowywano z większą dokładnością.
Same gry zaczęły powstawać przy wsparciu historyków, archeologów czy architektów, a w menu zaczęły pojawiać się kodeksy i bazy danych, z których mogliśmy czerpać wiedzę. Ba! Nawet wiele zadań opierało się na zwiedzaniu znanych budowli, a także zapoznawało nas, chociażby z renesansową sztuką! Szczególnie za sprawą Assassin’s Creed 2, który „wjechał z buta” i rozwinął ten aspekt „asasynów” do prawie perfekcyjnego poziomu!

Leonardo i przyjaciele
Skoncentruję się bardziej na drugiej odsłonie gry, mniej będzie o późniejszych produkcjach, które po prostu zmieniały settingi. Samo podejście do tematu miały dość podobne (z mniejszymi bądź większymi zmianami, ale rdzeń zawsze pozostawał ten sam, czyli fikcyjna fabuła i główny bohater w historycznych realiach), więc nie ma sensu wymieniać każdej gry po kolei.
To Assassin’s Creed 2 był tym przełomowym tytułem, który wszystko to, co w jedynce było tak unikalne, podkręcił do maksimum, a i dodał wiele od siebie. Do dziś przez wielu renesansowa odsłona uważana jest za absolutnie najlepszą w całej serii. Dzięki zaproponowanym wcześniej mechanikom i ogólnemu zarysowi całości, jaką dała pierwsza część Asasyna, dwójka mogła rozwinąć skrzydła. Tym samym usprawniając wszystkie mechaniki, takie jak: wspinanie, walka, którą urozmaicono gadżetami (podwójne ukryte ostrza, podręczny pistolet, zatrute ostrze itp.), znacznemu ulepszeniu uległa również konstrukcja fabularna gry. Istotnym jej elementem został świetnie wykreowany główny bohater – niezwykle charyzmatyczny i dający się lubić Ezio Auditore da Firenze. Podczas spędzonych z Ezio trzech odsłon serii, prześledzimy jego drogę od zwykłego bawidamka, aż do mistrza zakonu asasynów.

Znacznemu polepszeniu uległo poczucie obcowania z historią. Miasta przedstawiono z większą pieczołowitością i pojawiło się w nich wiele charakterystycznych dla nich budynków (kościoły, katedry, czy też budynki świeckie). Przykładowo: Santa Maria del Fiore, Palazzo Pitti, Bazylika św. Marka w Wenecji wraz ze słynnym placem, a także wiele, wiele innych pięknie oddanych miejscówek. Aż chciałoby się tam pojechać! Dużo większy nacisk położono na wprowadzenie do świata gry realnych postaci. Mogliśmy np. kupować dzieła sztuki u marszanda i ozdabiać nimi nasz dom! Co więcej, pojawiły się zadania, polegające na zwiedzaniu bazylik i katedr, a także dostawaliśmy wpisy do bazy danych, które objaśniały nam losy danego miejsca, grupy społecznej, wydarzenia itp. Miast do zwiedzania było mnóstwo! Florencja, Wenecja, San Gimignano, Forli, Monteriggioni, następnie w Assassin’s Creed Brotherhood dostaliśmy ogromny Rzym, a w Assassin’s Creed Revelations Konstantynopol.
Assassin’s Creed 2 wprowadził wspomnianą już „bazę danych”, czyli zbiór informacji, do którego możemy dostać się z poziomu menu i gdzie znajdziemy opisy wszystkich napotkanych lokacji, czy postaci. Wpisy uzupełniamy, po prostu, zwiedzając świat. Dodanie bazy danych było kolejnym, znaczącym krokiem na rzecz rozwijania historyczności serii. Co prawda opisy często były krótkie, ale dzięki temu możemy zainspirować się do poszukania dodatkowych informacji o interesujących nas obiektach, a to zawsze dodatkowa wartość. Każda następna gra z serii rozwijała ten aspekt, dodając do gier coraz więcej świetnie oddanych lokacji. Wisienką na torcie została przedstawiona w Assassin’s Creed Unity Katedra Notre Dame w Paryżu. Absolutnie warto zagrać, chociażby po to, aby ją zobaczyć i przejść się po ulicach rewolucyjnego Paryża!

Ale wracając do drugiej części… Tym, co jeszcze bardziej zostało wzmocnione w tej odsłonie była plejada historycznych postaci, których ponownie mamy więcej i są zdecydowanie ważniejsze dla fabuły gry. Prym wiedzie tu Leonardo da Vinci, który zostaje najlepszym przyjacielem głównego bohatera i niczym w Jamesie Bondzie, dostarcza mu nowych zabawek do eksterminacji przeciwników (konstruuje, chociażby podwójne ukryte ostrze, ukryty pistolet, a nawet czołg czy machinę latającą, które urozmaicają rozgrywkę).
W Assassin’s Creed Brotherhood dostaniemy nawet specjalną linię zadań, w których musimy używać różnych machin, skonstruowanych przez słynnego wynalazcę. W trylogii Ezia pojawiają się też Niccolo Machiavelli (to dzięki asasynowi sięgnąłem po Księcia), Katarzyna Sforza, rodzina Borgiów (dzięki tej grze zainteresowałem się świetnym serialem o tej ciekawej rodzince Borgias), a nawet w jednym z mniejszych dodatków pojawia się Mikołaj Kopernik!
Assassin’s Creed III przeniósł nas do XVIII-wiecznej Ameryki Północnej, więc mamy ważne postacie dla historii Stanów Zjednoczonych: George Washington, Benjamin Franklin, Charles Lee i inni. W Black Flag poznamy masę piratów: Edward Teach (Czarnobrody), Bartholomew Roberts, Anne Bonny itd. Kolejne części oczywiście kontynuowały tę tradycję.
Uważam, że silne przywiązanie serii do realiów historycznych jest ogromną wartością skrytobójczej serii i stanowi powód, dla którego tak lubię te gry. Oczywiście dystans zalecany. Wszelkie wydarzenia, mające miejsce w tych grach są całkowicie zmyślone i poprzeinaczane, ale taki urok gier. Mimo to jest to świetny sposób na zainteresowanie się tematem historii i zagłębienie się w ówczesne realia, czy to wertując bazy danych, czy szukając informacji już na własną rękę w książkach lub internecie. Niemniej jest to ogromna wartość serii Assassin’s Creed.
W 2017 roku pojawiła się jej odsłona, w której walor edukacyjny został rozwinięty jeszcze bardziej za sprawą trybu gry, który skradł moje serce. Mowa o Discovery Tour! Ale o tym więcej w następnym tekście!


Wojciech Lemański – Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Współpracował przy pisaniu tekstów z dwutygodnikiem „ArtPapier” oraz półrocznikiem „Postscriptum Polonistycze”. Pracował przy organizacji festiwalu „Na pograniczu kultur” w Białymstoku. Pasjonat gór, historii polskiego himalaizmu oraz gier video. Od 2020 r. współpracuje z Fundacją Wielki Człowiek w zakresie badania oraz realizacji procesów archiwistycznych związanych ze spuścizną Jerzego Kukuczki. Jest również współorganizatorem wielu inicjatyw kulturalnych.
Możesz wesprzeć moją działalność „stawiając mi kawę”

Może Cię zainteresować:
Zbigniew Jankowski – Wilczym śladem (komentarz)
W skrócie autor (Zbigniew Jankowski) książki Wilczym Śladem przedstawia fragmenty z procesu, jakim był development gry Wiedźmin 3: Dziki Gon….
Dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań?
Humanisto, oto dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań! Czyli dlaczego uczelnie powinny zainwestować w marketing naukowy….
Kingdom Come Deliverance 2
Po długim czasie oczekiwań, oto w końcu Królestwo nadeszło! Kingdom Come Deliverance 2 ukończyłem tak bardzo, że na ten moment…
SEO SREO Wojciecha Orlińskiego i troska o dziennikarstwo
Link do felietonu Wojciecha Orlińskiego zatytułowanego SEO SREO dostałam w sumie 17 razy. Niewielu z moich informatorów przeczytało ten tekst,…
Historyczne korzenie Assassin’s Creed: Gdzie fikcja spotyka rzeczywistość
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia…
Arkadiusz Kamiński (Arhn) – Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce
W moje ręce przez zupełny przypadek trafiła książka Arkadiusza Kamińskiego pt. Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce gamingu w Polsce….