
Tytuł: Ostatnia rodzina
Reżyser: Jan P. Matuszyński
Scenariusz: Robert Bolesto
Gatunek: Biograficzny
Produkcja: Polska
Data premiery: 30.09.2016
Opis Ostatnia rodzina za Filmweb:
Rozgrywająca się na przestrzeni 28 lat saga słynnej rodziny Beksińskich. Historia życia niezwykłego polskiego artysty, Zdzisława Beksińskiego i jego najbliższych: żony – Zofii, matki i teściowej oraz syna – popularnego dziennikarza muzycznego i tłumacza filmowego, Tomasza Beksińskiego.
Możesz wesprzeć moją działalność „stawiając mi kawę”

Po ponad dwugodzinnym seansie wychodzę z kina z mętlikiem w głowie. Co tak właściwie pokazuje film Jana P. Matuszyńskiego? Czy Ostatnia rodzina, aby na pewno jest o Beksińskich? Dobre kino, tak jak literatura – stawia pytania. Ale kiedy te pytania przeradzają się w wątpliwości to czy nadal mówimy o dobrym kinie?
Nie jestem filmoznawcą – dzięki Bogu, bo odebrałoby mi to przyjemność oglądania wielu filmów. Gdy dostałam propozycję recenzowania książki Magdaleny Grzebałkowskiej Beksińscy – portret podwójny, odmówiłam z racji braku zainteresowania tą historią. I pewnie nie wybrałabym się na film, gdyby nie ukazały się opowiadania Zdzisława Beksińskiego (swoją drogą – dość słabe), o których w swojej pracy dyplomowej chciała pisać koleżanka z roku, uczestnicząca w tym samym seminarium co ja. Gdy zapoznałam się z fragmentami książki Grzebałkowskiej, zechciałam ją przeczytać w całości – co do dnia dzisiejszego mi się nie udało. Niemniej jednak po spotkaniu seminaryjnym, na którym dyskusja toczyła się wokół Beksińskich, zaczęłam szukać, słuchać nagrań, czytać felietony itd. Dwa dni temu byłam w kinie na filmie o ludziach, o których na dobrą sprawę niewiele wiem. Gdy kolejno umierali (dosłownie jeden po drugim – takie wrażenie daje film, że w zasadzie to cały ród Beksińskich zmarł dzień po dniu – co naturalnie nie jest prawdą), ja chodziłam do szkoły, a w międzyczasie bawiłam się, jak na kilkuletnie dziecko przystało. Zdzisław Beksińskich (ostatni z żyjących) został zamordowany na początku 2005 roku, więc w czasie gdy ja miałam mniej więcej 11 lat. Powiedzmy więc, iż wówczas strefa kultury, w której działali obaj Beksińscy, była dla mnie niedostępna.
Jeśli mogę napisać „znam historię Beksińskich” to tylko z zastrzeżeniem – z drugiej ręki, a może i trzeciej. Niemniej jednak obejrzany film budzi moje wątpliwości. Wychodząc z kina miałam wrażenie, że ktoś próbuje mi wcisnąć historię jakiegoś szaleństwa, dziejącego się za zamkniętymi drzwiami. Ujęcia kręcono głównie w przestrzeni domowej, odizolowanej (choć to wciąż mieszanie, a nie zamczysko. Wykorzystanie tej przestrzeni jest tu atutem, ale nie przesadzajmy z ciężarem), u mnie wywoływały wręcz klaustrofobię. Czekałam na moment, kiedy to wybuchnie – doczekałam się. Tu Tomek demoluje kuchnię rodziców, tu wyrzuca telewizor przez okno, drze mordę na wszystko i wszystkich, stający się kapryśnym pępkiem świata, którego nikt i nic nie rozumie, a najlepiej to jakby się wszyscy już totalnie odpierdolili. Czytając jednak dyskusje w internecie, głosy bliskich znajomych rodziny, a także ludzi z nimi w jakiś sposób spokrewnionymi, łatwo zauważyć sprzeciw, protest – TO NIE JEST TOMEK, a żaden telewizor nigdy przez okno nie wyleciał. Film koncentruje się na złych emocjach, pokazując głównie młodego Beksińskiego i to w złym świetle, jako furiata i szaleńca (w niektórych scenach myśli się: jak nic oddział zamknięty) i kupuję ten obraz. Tylko że jeśli film jest reklamowany hasłem „biograficzny”, to ja się pytam, gdzie w tym wszystkim: radio, muzyka, grafika komputerowa itd., czyli rzeczy, które również składały się na życie Beksińskich i, jeśli przyjąć za prawdziwą wymowę tego filmu, to trzymające ich jednak w pionie. Dlaczego więc brakło owego pionu w tym filmie? bieg wydarzeń jest przedstawiony chronologicznie, ale jeśli wierzyć recenzji Wiesława Weissa, został zmanipulowany:
Tak, wiem, pan Bolesto powie, że niektóre dialogi wykorzystane w filmie wziął z taśm rodziny Beksińskich. Że to prawdziwe rozmowy. Nie przeczę. Jest w Ostatniej rodzinie dyskusja Tomka z rodzicami, która odbyła się naprawdę. Ale dyskusja ta została przez scenarzystę wyrwana z kontekstu i przesunięta w czasie. Zmanipulowana! W rzeczywistości odbyła się 20 lutego 1983 roku, kiedy Tomek po trzech pierwszych audycjach w Trójce – a było to spełnienie jego marzeń – został z tej Trójki właściwie spławiony (wrócił do niej po kilku miesiącach). I z tego ciosu, być może największego, jakiego doświadczył do tamtej pory, zwierzał się rodzicom. Owszem, wykrzykiwał, że ma wszystkiego dość i że ma wszystko gdzieś, ale cała ta przykra rozmowa jest jedynie świadectwem stanu ducha potwornie zawiedzionego dwudziestoczterolatka w konkretnej chwili. A nie czymś w rodzaju credo życiowego Tomasza Beksińskiego, bo wyrwana z kontekstu, pozbawiona wstępnej części na temat zakończenia współpracy z Trójką, i przesunięta w lata późniejsze taką funkcję ma w filmie pełnić!
Krytyka chwali, bliscy krytykują – i dobrze, oba te głosy mogą iść obok siebie i oba stanowiska powinny być uwzględniane. Nie mówię, że krytycy nie mają racji (bo po części się z nimi zgadzam), nie przyznaję także słuszności jedynie bliskim (brak dystansu nie pozwala spojrzeć na gotowy materiał jak na dzieło). Po wyjściu z kina do dnia dzisiejszego nie opuszcza mnie przekonanie, że widziałam dobry film, ciekawie nakręcony, z intrygującą historią, ale również taki, który próbuje mi wciskać obraz do tego stopnia nierzeczywisty, że budzi to we mnie pewien niepokój. Może rację mają internauci, którzy w prowadzonych na forach dyskusjach sugerują, że bohaterami powinna być rodzina Kowalskich i wtedy byłby to po prostu dobry film, nieobciążony emocjami osób, dla których Beksińscy to wciąż przyjaciele. Kto jednak poszedłby na film o zwykłych Kowalskich? Zwłaszcza w momencie, gdy tak dużo mówi się o Beksińskich, tych konkretnych?
Może Cię zainteresować:
Zbigniew Jankowski – Wilczym śladem (komentarz)
W skrócie autor (Zbigniew Jankowski) książki Wilczym Śladem przedstawia fragmenty z procesu, jakim był development gry Wiedźmin 3: Dziki Gon….
Dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań?
Humanisto, oto dlaczego nikt nie cytuje Twoich badań! Czyli dlaczego uczelnie powinny zainwestować w marketing naukowy….
Kingdom Come Deliverance 2
Po długim czasie oczekiwań, oto w końcu Królestwo nadeszło! Kingdom Come Deliverance 2 ukończyłem tak bardzo, że na ten moment…
SEO SREO Wojciecha Orlińskiego i troska o dziennikarstwo
Link do felietonu Wojciecha Orlińskiego zatytułowanego SEO SREO dostałam w sumie 17 razy. Niewielu z moich informatorów przeczytało ten tekst,…
Historyczne korzenie Assassin’s Creed: Gdzie fikcja spotyka rzeczywistość
W początkowych założeniach Assassin’s Creed miał być kolejną odsłoną serii Prince of Persia. Szeroko znanych i lubianych przygód perskiego księcia…
Arkadiusz Kamiński (Arhn) – Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce
W moje ręce przez zupełny przypadek trafiła książka Arkadiusza Kamińskiego pt. Zagrajmy jeszcze raz. O złotej epoce gamingu w Polsce….