Cytaty: Agnieszka Szygenda
Od kiedy pojął, że życie wśród ludzi jest nieustanną walką przypominającą bieg przez chaszcze, postanowił biec, nie oglądając się za siebie. Przecież życie właśnie na tym polega, że albo widzi się plecy lidera, albo daje się innym oglądać swoje.
Nawet teraźniejszość jest tylko stanem przejściowym, nic nieznaczącym zlepkiem czasu i przestrzeni, unicestwianym przez umykający czas. Teraźniejszość powinna po prostu zwiększać komfort oczekiwania. Tylko tyle. Bo liczy się jedynie przyszłość.
Kiedy noworodek wyślizguje się z łona matki, można by przysiąc, że pod umazaną krwią skórą na plecach ma zaczątki skrzydeł, które przy umiejętnym ćwiczeniu i sprzyjającym wietrze poniosą go kiedyś do krainy spełnienia marzeń. Cóż, czasami skrzydła odpadają, gubią się albo niechcący zostają wyrwane przez najbliższych. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że one istnieją i że są jednym z najważniejszych organów człowieka. Jeśli pozostają nieużywane, człowiek staje się jak kaczka, która potrafi tylko kwakać i kręcić kuprem, taplając się na krzywych nogach w błocie.
[…] nie jest łatwo zamknąć się na wszystkich od środka, kiedy wszystko wyrywa się do drugiego człowieka.
Czasem Bóg układa ludzkie losy pokrętnie nie dlatego, żeby człowiek się zgubił, ale żeby nauczył się z najcięższych sytuacji wychodzić na prostą.
[…] pojęcie wolności to pusty frazes; wymysł filozofów i rewolucjonistów, sprawdzający się wyłącznie na kartach książek. W rzeczywistości każdy człowiek jest zniewolony choćby znajomościami, nawet tymi najbardziej powierzchownymi. Jest zniewolony samym przymusem dokonywania ciągłych wyborów. Samym faktem współistnienia z innymi.
Przecież każdy jest kimś. W większym lub mniejszym stopniu, ale jest KIMŚ!
Taka jest kolej rzeczy, że starzy umierają, a na ich miejsce przychodzą młodzi. Pan Bóg jest mądry. On to wszystko dobrze wymyślił.
Im większe ciało, tym cięższe i bardziej podatne na przyciąganie do ziemi. Mały człowiek, dziecko – to małe ciało. Im więcej lat, tym prawa ciążenia są większe. I nie daj się oszukać – powiedział, biorąc małego za rękę – bo nie chodzi tutaj o wzrost i o wagę, tylko o ciężar myśli i przeżyć. Jak Pan Bóg napakuje człowiekowi tego dużo, a z wiekiem dawkuje coraz więcej i więcej, to potem nie ma rady – przychodzi czas, że ta grawitacja jest już tak silna, że człowiek coraz bliżej ziemi. I umiera, choć to jest tylko zmiana pewnego stanu. Bo jak już człowiek tak dużo wie, że więcej już nie musi, to ciało zaczyna ciążyć tak mocno, że nie ma innego wyjścia, tylko je porzucić. A jak już się wzbije wysoko, to jest na tyle mądry, że może opiekować się tymi, co zostali. I w ten sposób ludzie, którzy się kochają, zawsze się zabezpieczają. Chronią się nawzajem. Rodzą się dzieci i chronią rodziców przed pustką, a w tym czasie starsi z rodziny odchodzą. I na tym, smyku, polega życie. Na rodzinie. Wszyscy są razem, w jednym ciągu, choć zmieniają się osoby.
„Trzeba mieć klasę, żeby być kimś”. Trzeba mieć skrzydła, żeby nie być wszą. Tylko gnida może myśleć, że wszystkie podobne do niej stworzenia są wszami.
Przecież nie można w kółko gadać o przyszłości, kiedy jeszcze rządzi teraźniejszość.
Trzeba mieć wszystko albo nie mieć nic, żeby umieć odejść.